Pracowi wykorzystywacze


Skoro gdzieś pracujecie, znaczy to, że macie takie umiejętności, które są potrzebne Waszemu szefowi do zarabiania pieniędzy. Im więcej takich talentów, unikalnych kompetencji, rzeczy, których w Waszej firmie potraficie zrobić znajdziecie, tym lepsza powinna być Wasza pozycja. To jest oczywiście scenariusz idealny.


To, że pracujecie na stanowisku księgowego, a po godzinach bawicie się Photoshopem i przy okazji umiecie robić wspaniałe zdjęcia, wcale nie znaczy, że musicie zrobić swojej firmie sesję na stronę www. Taka sesja kosztuje, i każdy kto ją przygotowywał, wie, że wymaga sporo zachodu.

Zastanówcie się - skoro można komuś płacić za to, że się ładnie ubiera i pokazuje to na swoim blogu, można też płacić utalentowanej recepcjonistce za to, że piecze świetne ciasta na firmowe imprezy, albo na tak lubiany w wielu firmach "Słodki Piątek". Tylko trzeba o tym otwarcie rozmawiać i ustalać cenę, a nie bać się, że jeśli nie spełnicie prośby szefa, albo nie ugniecie się pod presją kolegów, Wasze akcje spadną. 

Doświadczenie ludzi, którzy znają cenę za swoje usługi i talenty pokazuje, że są oni dużo bardziej szanowani niż ci, którzy robią coś za darmo. A ta cena zależy tylko od Was - czasem jest to jednorazowa gratyfikacja, czasem pokazanie nowej kompetencji może zwiększyć Waszą pensję o 10%, innym razem dostaniecie wolny dzień, który poświęcicie na co chcecie. 

Dawno dawno temu, w porządnych firmach istniało coś takiego jak opisy stanowisk. Dostawaliście takie coś od razu przy podpisywaniu umowy o pracę i wiedzieliście, czego się od Was oczekuje i za co dostajecie pieniądze. Wszystkie ponadprogramowe rzeczy były wynagradzane dodatkowo, a pracownik, który chciał się wykazać najpierw pokazywał, że coś potrafi, a potem - jeśli ta kompetencja okazywała się przydatna - negocjował załącznik zmieniający umowę i większą kasę. 

W czasach, w których większość pracowników boi się, że straci pracę, o swoich obowiązkach dowiadujecie się w tzw. praniu. Często też rzeczy, które mocno wykraczają poza uzgodnione na rekrutacji zadania robicie za friko po godzinach. Wybór należy do Was - albo się ze swoimi umiejętnościami nie wychylać, albo pokazać że potraficie coś więcej i w ślad za tym pogadać z szefem, co z tego moglibyście mieć. Gwarantuję Wam, że niejeden przełożony zgodzi się w tzw. barterze puścić Was kilka godzin wcześniej do domu. Bo to, co dla Was jest dużą wygraną, dla niego jest małym kosztem.